with smoke and mirrors things look clearer ..

środa, 23 maja 2012

#4. W jego krwi pływały receptory heroiny...


Spokojnie opuściłaś duże mieszkanie na dziewiątym piętrze Londyńskiego wieżowca. Wsiadłaś do dużej windy, która monotonnym ruchem zawiozła się na przestronny, jasny hol. Przez przeszklone drzwi wyjrzałaś na szarą, mokrą ulicę. Stał tam.

Od dawna Ci się narzucał, nie akceptowałaś go. Louis Tomlinson – kiedyś idol i autorytet nastolatek. Kiedyś zapracowany, z brakiem czasu na umycie zębów. Ze sławą, z przyszłością. Teraz z niczym. Stracił rodzinę, przyjaciół. Jedyne co mu zostało to narkomański głód i chora obsesja.. na twoim punkcie. Powtarzał że kocha Cię całym sercem, ale Ty mówiłaś żeby się nie zatracał. Widywałaś jego podkrążone oczy niemalże codziennie. Ten wariat miał w głowie tylko to żeby zamknąć się w czterech ścianach i załadować kolejną dawkę, w jego odczuciu, magicznej substancji. Wpatrywał się w twoje okno, chociaż i tak było przysłonięte. Miał nadzieję na to, że odwzajemnisz jego miłość.

Miałaś już dość. Twój blond włosy chłopak, Nialler Horan twierdził że go z nim zdradzasz.Cholernie go kochałaś, ale zostawił Cię dla innej. W końcu wygarnęłaś Tomlinsonowi co o nim myślisz. Krzyczałaś że to przez niego nie jesteś już z Niallem. Powiedziałaś odrobinę za dużo. Zraniłaś go. Widziałaś jak doświadcza bólu, który wypływa z twoich bladych ust. Ze łzami w oczach odszedł w swoją stronę.

 Przez chwilę się nie ruszałaś. Myślałaś nad sobą. Nie mogłaś uwierzyć, że potrafi się tak zatracić w dragach i po prostu kochać. Zastanawiałaś się, czy dobrze robisz odrzucając go. Czy słusznie robisz. W końcu był przy Tobie obserwował Cię całymi dniami. Nieważne czy z nieba lał się gęsty deszcz, czy wiatr przewracał drzewa, on stał z kapturem na głowie i prawie nie zamykał oczu, czuwał nad tobą. Czułaś się bezpiecznie z myślą że tam stoi. Może jednak ten człowiek coś czuje ?

Poszłaś do niego, drzwi były otwarte, pełno strzykawek, resztki hery na kartce. Ujrzałaś śmiertelny obraz. On zaćpany na podłodze i ukrwawiona kołdra. Przyłożyłaś dłoń do ust, po policzku spłynęła Ci słona kropla. Upadłaś na kolana tuż przed nim. Ucałowałaś jego zimny policzek. Szepnęłaś do niego to na co czekał ‘ ja Ciebie też’ , lecz za późno. Wierzyłaś że jeszcze to usłyszał.
Bez dłuższego namysłu sięgnęłaś po igłę. Zrobiłaś to samo. Jeszcze świadoma swoich czynów, położyłaś się przy nim i złapałaś jego dłoń.
Po momencie do niego dołączyłaś, teraz już zawsze będziecie razem.

W pełni dedykowany Margarnie , której dzisiaj wskoczył kolejny rok na kark. Jeszcze raz wszystkiego najlepszego kochanie. Happy Birthday to U ;3
                                                                                                               

5 komentarzy:

  1. Dziękuję Ci serdecznie, bo GOSIA MA DZISIAJ URODZINY! *le wszyscy klaszczą*
    Co do imagina to szkoda, że nie jest dłuższy, bo kurde, chcę mi się to czytać! Lubię takie ćpuńskie klimaty and you probably know it.
    W pewnych momentach zaczynałam sobie nucić *le Diego*
    Śpiesz z następnym żebym mogła ucieszona dodać kolejny "treściwy" komentarz.
    Margaryna :3

    OdpowiedzUsuń
  2. jest świetny :) jeszcze w dodatku z Louisem :D uwielbiam twoje wpisy, są magiczne i tragiczne #lol co ja pisze.
    pisz kolejny ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. super rozdział :D Zapraszm do mnie ;)
    http://timehealsallwoundss.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Przepiękny. Jak zawsze napełnia mnie emocjami i mam łzy w oczach. Brak mi więcej słów *-*

    @MargaaStyles xx

    OdpowiedzUsuń
  5. supeeer < 33 zapraszam do mnie ( ; http://without-my-air.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń